wtorek, 5 maja 2015

Kochać oznacza bać się.

Widzę ją w twoich oczach.

Kiedy się budzę, patrzę na twoją spokojną twarz. Wszystkie zmarszczki znikają, wygładzają się, niepokój opuszcza ciało. Budzisz się i twoje oczy jej szukają, ręce chcą zagarnąć to ciepłe ciało, ale jej nie ma. Jestem ja.

Kocham cię tak mocno, że nie potrafię tego wyrazić, do szaleństwa, do granic czułości. Mam ochotę płakać, gdy zdaję sobie sprawę jak ważny jesteś, że jesteś moim życiem. I tak bardzo kocham, że się boję.
Boję się swojej słabości. Nigdy nie będę potrafiła przyznać, że jestem druga. Ucieleśnienie marzeń, podczas gdy ona gdzieś tam jest czystym ideałem.
I choć znajduje się setki kilometrów stąd, choć nie znam jej twarzy ani imienia, jest dla mnie bardziej realna niż mijani na ulicy ludzie, niż znajomi dzwoniący z zaproszeniem. Wpycha się pomiędzy nas podczas pocałunku, podczas snu, gdy nie jestem w stanie odróżnić moich rąk od twoich. I choć być może nie czujesz jej obecności, ja doskonale ją widzę. Jest i czeka, by zawsze przypominać mi, że jest ktoś lepszy. Że to nie ja.

Nigdy jej nie dorównam. Nie zasługuję na ciebie, ale kocham cię zbyt mocno, by się nie bać. Nie potrafię pozwolić ci odejść. A pewnego dnia tego zapragniesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz