sobota, 1 lutego 2014

Podglądanie cudzego życia jest takie zabawne.

W ciągu kilku minut rozmowy można poznać skrawek duszy. Internet jest jeszcze szybszy - nie trzeba nawet rozmawiać. Można oglądać, słuchać, komentować i żyć czymś fikcyjnym.

Właśnie dlatego zamykam się samotnie w czterech ścianach (no dobrze, jest ich trochę więcej, kwestia rozplanowania przestrzeni) i ograniczam kontakt z ludźmi do minimum. Chcę odzyskać swoje życie. Nie być już "psychologiem dla ubogich", chodzącą poradnią i pudełkiem do którego można włożyć wszystkie problemy. Chcę być sobą i pogodzić się z tym, że nikt nie jest niezastąpiony. A już szczególnie ja.
To nie jest nieprzyjemna świadomość. Jest po prostu obca.

A od kiedy wokół mnie są tylko bliscy i książki, pojawił się spokój, którego tak brakowało. Gorąca herbata, gruba książka, notatki z betonu komórkowego i Ktoś, w kogo można się wtulić. Cichy, malutki raj.
Nawet, jeśli tylko na chwilę.


/A może to sesja tak na mnie działa?