środa, 23 grudnia 2009

Wesołych Świąt!

Spełnienia marzeń (oczywiście tych realnych, bo Brada Pitta w sypialni nie zastaniecie), zdrowia (bo NFZ ucina budżet), szczęścia na co dzień, zdania matury (to akurat kieruję do wybranych) i wszystkiego, czego można życzyć z okazji takich świąt.

Do zobaczenia w Nowym Roku;]

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Happy, no sad.

Ktoś kiedyś powiedział mi, że muzyki można słuchać tak, jak czyta się książkę: usiąść i chłonąć. Miał rację. O ile inna była beztroska sobotnia zabawa na happysad od mini-koncertu w szkole muzycznej! W pierwszej sytuacji skakałam, piszczałam i robiłam rzeczy podobne do tych, które opisał Benek w odniesieniu do innego koncertu, ale przede wszystkim tonęłam - w dźwiękach, obrazach, we wszystkim co tego wieczora mnie spotkało. W drugiej sytuacji siedziałam i z zamkniętymi oczami zatapiałam się w melodii granej na fortepianie. Wszystko to w towarzystwie jednej osoby. Kolejny dowód na to, że z przyjacielem można bawić się wszędzie. I wcale nie jest mi brak pewnych rzeczy, których nie mogę dostać, o nie. Wczoraj nie liczy się, jak mówi emowata piosenka hs, którą od soboty wielce ukochałam. Wiele rzeczy i spraw ukochałam od tego dnia, szczerze mówiąc. Nie wiem, czy to dobrze, nie obchodzi mnie to.

Jest też mniej różowo. Święta tuż-tuż, a ja tkwię w środku wojny o wiarę. To chyba trzeba przeczekać - rodzice się uspokoją, zechcą rozmawiać, to dojdziemy do porozumienia. Prawda? I ukochana klasa, która już chyba znienawidziła mnie (włącznie z resztą szkoły) za koszulkę z jakże trafnym napisem Nie muszę być ładna... Bo nie muszę!

Ale motywem przewodnim (coś jak ścieżka dźwiękowa do filmu?) mojej tymczasowej egzystencji i wszystkich jej aspektów jest My się nie chcemy bić. Takie naiwne, antywojenne, beztroskie, a jak cieszy! Tym bardziej, że to nie tylko piosenka, to prośba - żeby życie wyglądało jak te kilka minut, kiedy trzymaliśmy się w objęciach i fałszowaliśmy refren. I jestem pewna, że tak będzie wyglądać. Nie cały czas, w końcu to nie bajka dla dzieci, ale czasami, przez parę dni.
I wystarczy.

Ogień trzymaj w sercu, a nerwy na uwięzi!

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Obiecuję.

Obiecuję być grzeczna!
W końcu od czego ma się sześć sumień i mózg?

Ta szkoła to najlepsze, co mnie mogło spotkać.
Ludzie, zaczynam myśleć. Myśleć i działać.
Może to się na coś przyda.

Nieuzasadniona radość mnie rozpiera.
Miłego wieczoru wszystkim;)

wtorek, 8 grudnia 2009

Surrealizm.

Praca w stylu Joana Miró.
"Ważka z czerwonymi skrzydełkami na tropie pełznącego węża"
Wersja oryginalna:
Wersja moja i Marty:


Prawda, że podobne?

czwartek, 3 grudnia 2009

Źle.

Źle, wszystko jest źle.
-Idź, poskarż się.
Ukłucie w sercu, nie rozumiesz.
-To od początku nie miało sensu.
Zimny wzrok, brak reakcji.
Chciałabym się ogrzać. Wyrzucić to z siebie, wypłukać resztki bólu. Mróz, wszędzie mróz. Ogień mija mnie, zatruwając jednocześnie zmysły. Zabija.
Stoję nieruchomo, patrzę jak się odwraca. Odchodzi.
Wciąż czuję jego oczy na sobie.

Wszystko będzie dobrze?
Nie, dopóki nie przeprosi.