środa, 24 października 2012

Wyzwolenie.

-Wszystko okej?
Sznury. Na ciele. Nie mogę się wyswobodzić, pęta ograniczają ruchy i boleśnie wżynają się w skórę.
Chcę powiedzieć nie mogę próbuję ale wciąż ty patrzysz i tak nagle gardło ściśnięte nie potrafię boli tak bardzo i żałuję bo tyle nie zdążyłam a pragnę pragnę i każdy oddech krzyczę a ty nie widzisz nie chcesz zapomniałam szczęście planuję od nowa wszystko takie obce jestem nikim stworzona dla ciebie od początku ulep mnie idealną i słowa tylko motyle dookoła latam takie kruche będę obiecaj będę zawsze obiecaj milczenie ściany we mnie wygram i umrę budować świat nie patrzę przeszłość tęsknota zapomniałam zapomniałeś zapomniałeś ja...

Krępują mnie słowa.
-Tak, u mnie wszystko w porządku.





Tak, Ulisses.

czwartek, 4 października 2012

Inny erotyk.


Nie wierzę w twoje oczy, jak się nie wierzy w niebo.
Wilgotne chmury. Jak co dzień wracam z własnego pogrzebu.
Małe psy biegną naprzeciw jak nieme zwierzenia wieczoru.
Przepływam na ukos ulic, na ukos godzinom i porom
.Jakie to ptaki dolecą? Przestrzeń Pęknięta na pół.
Jaki to murarz rozklei wzniesiony przez ciebie mur?
Kto przeciw śmierci stanie i wzrokiem zatrzyma prąd ten?
Rzucam na ciebie gwiazdę jak naraz modlitwę i klątwę.
Listy pieczęcie na trosce. Nie wierz tym słowom, nie wierz.
Oto umarły dziś rano, nie spotkam cię w czarnym niebie.

Krzysztof Kamil Baczyński.

Bez słowa wchodzisz do pokoju. Zamykasz za sobą drzwi, starannie, powoli. Spojrzeniem błądzisz po moim ciele, omijając twarz, żeby tylko nie napotkać wzroku. Zaczynasz rozpinać mankiet koszuli. Pachniesz czymś ciężkim, dzikim, przytłaczasz mnie zapachem. Robisz krok do przodu. Zamykam oczy.
Twoje dłonie zastygają milimetry od mojej skóry, drżę. Oddech przyspiesza, zachłystuję się powietrzem, twoim zapachem, puls przyspiesza, serce tłucze się szaleńczo, krew wzbiera w żyłach, wzbiera, przetacza się falą.
Dotykasz mnie. Czuję. Dotykasz, uginają się kolana, mnie, miękkość łóżka, do, czuję, ty, krew pulsuje, kasz, mnie.
Zaciskam mocniej powieki
....i nie ma już słów, nie ma oddechu, nie ma, nie ma.