Byłam dziś świadkiem pewnej sytuacji: stoi para, dziewczyna i chłopak. Nazwijmy ich roboczo Anną i Karolem. Ona coś krzyczy, on... śmieje się? Nie wiem, w każdym razie wyglądał na rozbawionego. Ot, sytuacja jak każda. Czekałam na znajomego, więc, chcąc nie chcąc, słuchałam tej osobliwej "rozmowy". A właściwie monologu.
Anna mówiła spokojnie, przynajmniej na początku. Z każdą sekundą coraz bardziej podnosiła głos. Ze strzępów wykrzykiwanych zdań zdołałam ułożyć całą historyjkę. Że on ją ignoruje, nie odpisuje, co on sobie w ogóle myśli, niech się w końcu odezwie! Karol jakby nigdy nic stał przed nią i nie mówił ani słowa. Zdziwiłam się, jak do tej pory wytrzymywał z taką paniusią. Ale w sumie nie wiem o co poszło, nie moja sprawa. Już miałam odejść, kiedy Anna rozpłakała się. Płakała cicho, tylko łzy spływały po policzkach. Zrobiło mi się jej trochę szkoda i gdybym nie była obcą dziewczyną, próbowałabym ją jakoś pocieszyć. Spojrzałam nieopatrznie na Karola i to, co zobaczyłam zmroziło mnie do szpiku kości. W oczach miał satysfakcję. Chorą satysfakcję z doprowadzenia innej osoby do płaczu, z poniżenia jej. W tym momencie już wiedziałam, o co chodziło Annie. Każda rozsądna dziewczyna powinna dać mu w twarz albo odwrócić się na pięcie i odejść. A ona stała i płakała.
Odeszłam stamtąd.
Czasem najwięcej widzą ci, którzy stoją z boku. I chociaż "rozsądna dziewczyna" powinna zrobić to czy tamto, nie wiem jak sama bym zareagowała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie no, fajnie się zaczęło, ale puentę to dałaś jak w szwedzkiej bajce. Coś w stylu "Bądźcie dobrzy, a nie źli".
OdpowiedzUsuńNie znam szwedzkich bajek.
OdpowiedzUsuńWiem, usunę przedostatni akapit!
Nauczy sie dziewcze. Kiedys sie nauczy.
OdpowiedzUsuńHm, dziwne uczucie mnie ogarnęło.
OdpowiedzUsuń