Jestem szczęśliwym człowiekiem.
Doszłam do tego zaskakującego wniosku, kiedy wróciłam spokojnie do domu z parku.
I w chwili obecnej nie jest dla mnie dziwne to, że nie przywołałam słowa 'szczęście' wczoraj, chowając się przed deszczem, albo dziś podczas jedzenia śniadania. Nie musiałam patrzeć w jasne niebo albo wysłuchać cudownej arii Królowej Nocy. Nikt nie stał u mego boku, nikt nie szeptał mi do ucha w tej chwili, kiedy tak po prostu uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam drzwi.
Nie dostałam żadnego objawienia. Kto, ja?! Jeszcze czego. Nie uszłam z życiem z napadu, wypadku czy innej śmiertelnej epidemii grypy. Nie odnalazłam sensu życia. Nie pomyślałam o kimś ważnym. Nie spotkałam staruszki z maleńkim słodkim wnuczkiem. Nie miałam żadnych powodów do szczęścia!
Więc tym bardziej jestem z tego braku powodów szczęśliwa.
niedziela, 6 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz