Zawsze podziwiałam ludzi zajmujących się robótkami. Szycie, druty, szydełko, haft - przyjemne, a przy tym pożyteczne. I podobno uspokajające. Cóż... Przed chwilą obaliłam tą teorię.
Dwa sztywne, śliskie, metalowe kijki, włochata gruba włóczka i rzucanie kurwami na prawo i lewo. Matka stoi obok i się śmieje. Nawet na 'cholerę' nie zareagowała - kurczę, za dużo przeklinam. W takim tempie do wakacji może zrobię pół szalika. Tylko wtedy będzie za gorąco, żeby go nosić. A niech go...
Marzenie na teraz: wsadzić komuś te druty w oko.
Marzenie na jutro: wyspać się.
Dziesięć minut sprawiło, że cały dzień oceniam jako pozytywny. Eh, w sumie niewiele potrzeba mi do szczęścia.
Czasami.
Hetane - Nienawidzimy.
poniedziałek, 26 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz