niedziela, 1 listopada 2009

Akcja Znicz.

Dziś mamy wyjątkowy dzień. Z trzech powodów:
-niedziela (pzdr dla JHWH!)
-urodziny vocalisty Yelonków
-305. dzień w roku
-Święto Sztywnych.
Zajmę się tylko ostatnim, bo trzy poprzednie obchodzą mnie tyle, co los populacji królików w Austrii. Albo i mniej.

W tym jednym, pięknym dniu w roku nagle wszyscy przypominają sobie, że istnieje coś takiego jak życie po śmierci. Kupują kwiatki, bajeranckie znicze i wiązanki na zasadzie 'pokażę wam, że mnie stać'. Jadą na groby bliskich (których pewnie nawet osobiście nie znali) i modlą się za ludzi, którzy są teraz tylko kupką prochów. Osobiście dziwnie się czuję, stojąc nad marmurową płytą i szepcząc coś nad rozkładającymi się lub już rozłożonymi zwłokami babki/ciotki/stryjka.

Zmarłym wszystko jedno, czy świeci im zielony, czerwony, a może żółty znicz z serduszkiem. Czy mają grób z ławeczką, czy z ogrodzeniem. Czy postawimy im białe chryzantemy, czy też sztuczne kwiatki. Dlaczego? Mamy trzy rozwiązania:
-dla ateistów (A)
-dla wierzących (B)
-dla realistów (C)

A. Im i tak wszystko jedno, bo nie żyją. Kupka kości nie powącha kwiatków, nawet 'od spodu'. Przykro mi, takie życie. A raczej śmierć.
B. Kochani moi katolicy, powinniście wiedzieć, że potrzeba jest modlitwa. Pomyślcie o babci albo teściowej, które czekają w czyśćcu na swoją kolej. Niewiele im po światełku. Za babcię się pomódlcie. Teściowej wystarczy ładny kwiatek.
C. Przychodzicie na cmentarz raz w roku, nie oszukujmy się. Wiązanka - pół biedy, ale uschnięte, zmarznięte kwiatki kiedyś trzeba będzie wyrzucić. Kwestia estetyczna. Prawda?


Najchętniej bym w tym dniu nie wychodziła z domu. Dopiero nocą, kiedy już nikogo nie ma na Lwowskiej czy koło Borku. Wielość światełek migocząca dookoła, stare, zabytkowe pomniki wynurzające się z ciemności. Nawet tam spokój jest dopiero po zachodzie słońca. Nawet tam w dzień gonitwa, pośpieszne sprzątanie i niedbałe znaki krzyża.
Nawet tam zmarli nie mają spokoju.


Wiecie co? Pochowajcie mnie daleko w lesie.

3 komentarze:

  1. Rzadko to mówię, ale absolutnie, totalnie i zupełnie nie masz racji. Uznajesz jakieś banały w stylu "święta to komercha" i wyrażasz swój sprzeciw nie dlatego, że tak myślisz, ale dlatego, że tego wymaga idea bycia innym. Ale temu świętu tego robić nie wolno, nie wolno go spłycać i spłaszczać do zastanawiania się, czy świeczka ma sens, nie nie nie, nie masz racji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem tkwi w tym, że to nie jest kwestia poglądów, a tekst "lepiej pamiętać na codzień" jest wypowiadany przez tych, którzy nawet przez jeden dzień nie mogą na tę pamięć się zdobyć.

    Wszystkie trzy opcje, jakie przedstawiłaś, dotyczą jednej grupy - ludzi zupełnie bezrefleksyjnych, których wcale nie jest tak dużo, jak Ci się wydaje (dajesz wiarę stereotypom i uogólnieniom). Opisałaś jakiś strasznie zaszufladkowany obraz poglądów, motywacji i działań ludzkich. Ja jakoś widziałem setki ludzi autentycznie i szczerze modlących się, kilku niewierzących, którzy podchodzą do tego dnia w sposób głęsbzy, niż byś chciała, i masę realistów, którzy wiązankę traktują tylko jako symbol. Śmiem twierdzić, że Ty się nawet im nie przyglądałaś, tylko ulegasz jakimś dziwnym, pesymistycznym wyobrażeniom.

    Słowem - zarzucasz innym podejście, które sama prezentujesz.

    Kurde, tu chodzi o SYMBOL i PAMIĘĆ. Jeśli tylko pamięć po nas zostaje, to te znicze MAJĄ znaczenie. A gdyby czekało nas coś więcej - mają sens tym bardziej.

    Powtarzam, nie masz racji, używasz cudzych (i pustych) sloganów odnośnie tego święta, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości, a są wyrazem tylko irracjonalnego buntu.

    Rada na dziś - mniej "bycia alternatywnym", a więcej "bycia sobą", bo masz ku temu genialne (!) predyspozycje i szkoda by było je zmarnować.

    [oczywiście mój atak mój jest czysto merytoryczny i dotyczy dyskusji i pewnych cech, a nie Ciebie jako osoby, a niektórzy te dwie kwestie utożsamiają :P]

    OdpowiedzUsuń
  3. Tja, na pewno obserwowałas ludzi na tyle dokładnie, żeby znać ich myśli i motywacje, jasne. Używasz schematów i uogólnień, sprowadzając je do ogólnie obowiązujących norm, faszując obraz rzeczywistości. - "WSZYSCY nagle sobie przypominają o życiu po smierci". Jacy wszyscy?

    OdpowiedzUsuń