Czego chcesz?
Takie proste pytanie, odpowiedz mi. Płaczesz. Dlaczego, dlaczego teraz? Nic się nie stało, a ty zalewasz się łzami, twoim ciałem wstrząsają dreszcze, a przytłaczający ciężar przetacza się przez kończyny, żyły, tamuje krew. A więc chcesz płakać, tak?
Nic się nie stało, a wystarczyły trzy słowa. Trzy krótkie wyrazy, z których jedno jest łącznikiem. Trzy, z których każdy wbijał ci coraz większy sopel lodu w umysł, bo przecież nie serce. Zamarzłaś?
Nie. Słońce wypaliło przeterminowane myśli, łzy wypłukały z ust smak lata, ziemia pochłonęła zwiędłe kwiaty, a niebo wciąż patrzy na ciebie z nieodgadnionym uśmiechem.
A więc czego chcesz? Kiedy trzymasz w ręku marny bukiet bzów, o czym marzysz? Czego chcesz...
Znieczulenia. Ciszy. Martwej pustki - tam, w środku. Gryzącego zapachu dymu. Długich bezwartościowych sekund otępienia. Tak. Otępienia.
Uśmiechu? Do wczoraj. Dziś nikt już nie karze ci marzyć.
A czego chcesz teraz?
piątek, 28 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ładnie, oj ładnie... jesteś prawdziwą poetką prozy :)
OdpowiedzUsuń