Koniec.
Kto by pomyślał, że tak szybko.
Prawie trzy miesiące, pełne zawirowań, planów, przygód. Krótkie uśmiechy, równie krótkie spojrzenia i rozmowy. Nieistotne.
Od dziś - już na zawsze nieistotne.
Liceum, to tak strasznie brzmi. Ale kto wie, może to i dobrze? Przy tylu zmianach ta mała, polegająca na wybraniu szkoły, wydaje się malutkim epizodem. Tycim-tycim, głupiutkim drobiazgiem. I niech takim będzie. Ciekawe ile dni minie, zanim zapamiętam wszystkie imiona, zanim przestanę mylić sale i z trwogą patrzeć na profesorów. Pewnie mniej niż myślę.
Ale dziś jeszcze mnie to nie obchodzi.
Pojutrze będę dumną licealistką. A jutro jeszcze tą gotówkową ufną dziewczynką, która w ciągu trzech lat wiele razy straciła resztki nadziei.
I odnalazła je na nowo.
Bo nie ma lepszej chwili, niż ta.
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz