Pochłaniałam ten zapach.
Niechcący, przez przypadek, wbrew sobie.
Nie pozwalałam sobie na odczuwanie.
Inaczej to będzie bolało, wiem. Żadne kłucie, ćmienie czy bóle zatok.
Przytłaczający nacisk przebiegający przez całe ciało. Przez umysł, serce, wszystkie zmysły i myśli.
Nie pozwoliłam sobie na to.
Jak dziecko rezygnujące z zabawki.
Widzi ją na wystawie, patrzy jak inni się bawią.
Samo nie dotknie. Zepsuje.
Nigdy więcej.
I nawet słońce wypalające ze mnie resztki wody i smutku nie potrafiło obudzić szaleństwa. Ono tkwi we mnie. We śnie.
Śpij...
Śpij.
Uścisk ręki.
Tak załatwiają sprawy dorośli ludzie.
Zbyt dorosłe dzieci.
czwartek, 27 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz